Michał Szwaguliński we wspomnieniach Marii Bernolak-Szczypior

Michała poznałam w roku 2009, kiedy to zajmował się składaniem książek do druku. Skontaktował mnie z Nim wydawca książki autorstwa mojego brata muzyka, który mieszka w Szwecji i ja musiałam w imieniu autora robić korektę. Byłam więc kilka razy u Michała w domu, poznałam Jego żonę Kasię oraz Jej mamę. Okazało się, że Kasia była koleżanką z liceum mojej córki. Michał nie miał żadnej rodziny
oprócz tych dwóch Pań.

W roku 2017 drugi mój brat muzyk mieszkający w USA chciał wydać drukiem swoje wiersze i teksty piosenek, więc zwróciłam się znów do Michała i wspólnie wydaliśmy drugą książkę. Kolejny raz los nas połączył, gdy zachęceni przez Prezydenta Pawła Adamowicza, wspólnie startowaliśmy do Rady Miasta w 2018 roku.

Zawsze podziwiałam Michała jak sobie radził ze swoją niepełnosprawnością. Niestety, będąc młodym człowiekiem pozwolił sobie skoczyć na główkę do wody i w ten sposób wylądował na wózku inwalidzkim. Z Kasią znali się już wcześniej i pomimo Jego kalectwa, pobrali się.  Nie wiem, ile lat trwało Ich małżeństwo, które brutalnie zostało zakończone śmiercią Kasi z powodu jakiejś szybko postępującej odmiany nowotworu. Opiekując się chorym mężem nie miała czasu dbać o swoje zdrowie, co zakończyło
się tragicznie.

Michał został sam. Początkowo pomagała mu teściowa a potem zatrudniał opiekunki. Michał pracował w domu do końca swojego życia. Wiele lat zmagał się z różnymi schorzeniami, które coraz bardziej mu dokuczały. Był bardzo dzielny, nie poddawał się i zawsze był uśmiechnięty i pogodny.

Nigdy nie zapomnę tego pozytywnego człowieka, który był przykładem, że można swoje niedoskonałości pokonywać pracą i kontaktami z ludźmi.

Nie żyje Michał Szwaguliński

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.